11 grudnia 2011
when the night has come and the land is dark.
Z jednej strony zdarza się narzekać, że coraz krótsze dni, mniej czasu, nieciekawe światło, a do tego zimno, a z drugiej światła nocą są hipnotyzujące. Wszystko wygląda inaczej, bardziej zaskakuje i zamiast czekać na nocny lub dzienny autobus, wyjmuję aparat i niekrótką drogę pokonuję w dokładnie takim samym czasie pieszo. Mam zmarznięte policzki, ale po godzinie marszu jestem o kilka klatek do przodu, a gdy wstaje świt zasypiam w ciepłym łóżku.









4 grudnia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)